poniedziałek, 1 stycznia 2018

Dubaj i ZEA

Długo się zabierałam do tej mini relacji z pobytu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Chroniczny brak czasu i wstręt do klawiatury przełożyły się na ciszę.
Wybraliśmy się w odwiedziny do naszych przyjaciół Marty i Tomka w nietypowym terminie, bo na Wszystkich Świętych. Akurat tak się w tym roku ułożył ten tydzień, że postanowiliśmy go wykorzystać na wyjazd do Dubaju.
To była nasza druga wizyta w emiracie, pierwsza była 22 godzinna, związana z przesiadką do Tajlandii.
Pierwsze dni upłynęły nam na miłych pogaduchach z przyjaciółmi a od 2 listopada zaczęło się zwiedzanie. Nie będę się rozwodziła zbyt nad opisami atrakcji a zastąpię je zdjęciami (każde warte tysiąc słów).
Najpierw Deira czyli stary Dubaj. Przepłynęliśmy łodzią na drugi brzeg kanału za 1 dirhama. Klimatyczne miejsce, niepodobne do aluminium i szkła kojarzących się z Dubajem. Tu najbardziej widać "arabskość"













Kolejnego dnia mieliśmy zaplanowaną wycieczkę na pustynię i tam grilla. Było magicznie. Jeszcze nie widzieliśmy tak wielkiej piaskownicy. na koniec wieczoru, zakopaliśmy się naszą Toyotą po progi. W czwórkę wyciągaliśmy ją przez pół godziny z piachu, jakoś się udało...








zachodzące Słońce

...i wschodzący księżyc
Następnego dnia okazało się, że mój ukochany Nikon zakończył swój żywot. Nie robią już takich cudeniek. Zatem musieliśmy się udać na zakupy do największego centrum handlowego na świecie w poszukiwaniu ekwiwalentnego aparatu. Padło tym razem na Sony. Zobaczymy jak sprawdzi się na kolejnej wyprawie. Z Dubajskimi widokami sobie poradził. 
Oglądając najwyższy budynek świata postanowiliśmy, że rano wjeżdżamy na taras widokowy (lubimy patrzeć na miasta z góry). Jedyną niewiadomą była przejrzystość powietrza, niestety w Dubaju nie jest powalająca.

















Kolejnego dnia wybraliśmy się do Abu Dhabi. W planach była kawa w najdroższym hotelu świata, wizyta na torze F1- Yas Marina i zwiedzanie meczetu szejka Zayeda.
Ten ostatni zrobił na mnie kolosalne wrażenie. Przepiękna budowla.

























Na koniec wyspa palma i pora wracać. Na deser wrzucam wieczorną panoramę Dubaju.
Pora planować kolejną wyprawę. Na przełomie czerwca i lipca znów USA :)