Jest niedziela wieczór, minęła 21. Jest ciemno, wieje ciepły wiatr, morze głośno szumi. Siedzimy z Kicią na werandzie z pełnymi brzuchami i oddajemy się relaksowi. Cóż więcej trzeba?
|
wieczorny rzut oka na basen |
Dzisiejszy dzień z założenia miał być dniem relaksu, żeby nie powiedzieć lenistwa. I taki był :)
Na przemian weranda, plaża, basen, hotelowa restauracja.
|
obiadujemy |
|
poobiedni relaksik |
|
Mai-Thai mniam |
|
czy chmury czy deszcz, dobrze mi się czytało nad basenem :) kropka w morzu to Kicia |
Pogoda zmienna raz prażyło słońce, by chwilę później wyszły chmury, popadało kwadrans i znów pogodnie i znów chmury… i tak ciągle. Nie wyobrażam sobie pobytu tu w tzw szczycie sezonu. Po pierwsze, gdyby nie ten wiatr i chmury umarłabym z żaru (i tak jest 30 stopni). Monsun może i niesie deszcz ale świeża bryza uprzyjemnia dni i noce. Jak dla mnie, jest perfekcyjnie. Po drugie jest pusto. Na plaży jak okiem sięgnąć góra 5 osób a plaża dłuuuga. W naszym hotelu jest może 10-ciu gości. Cisza i spokój. Obsługa cieszy się, jak coś chcemy. Karmią nas i poją więc na potęgę :)
Tak lubimy. No i po trzecie ceny o połowę albo lepiej niższe.
A tak się tej mokrej pory baliśmy!
Ponieważ dziś się nic nadzwyczajnego nie działo, wrzucam parę zdjęć i idę spać :)
|
nasza weranda |
|
cały hotel- budynek główny i po 5 willi po obu stronach ścieżki |
aaa sałatka z zielonej papai była dobra :) i jedyną przygodą dnia było zatrzaśnięcie klucza w pokoju najpierw przeze mnie a godzinę później przez Kicię- obsługa pękała ze śmiechu otwierając naszą willę.
i tyle
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz