piątek, 20 lipca 2012

Yosemite NP, sekwoje i widoki- dzień dwudziesty, sobota

Z Pasadeny wyjechaliśmy przed 10 i pognaliśmy w stronę Yosemite. Łaki tym razem spali gdzie indziej i postanowili zamiast do Yosemite pojechać do Sequoia NP. Mieliśmy się spotkać wieczorem w motelu w Turlock. Droga była dość długa i nudna (autostrada nr 5 a potem 99). Wczesnym popołudniem dotarliśmy do Mariposa Grove- zagajnika mamutowców olbrzymich, zwanych sekwojami. Piękne i ogromne drzewa, inne niż sekwoje w Redwood. Nie tak wysokie, za to zdecydowanie grubsze, mające przepiękną rudopomarańczową korę, bardzo miłą w dotyku.
Przespacerowaliśmy się dwumilowym szlakiem, odwiedzając największe z nich.



Ula, fanka szyszek, znalazła niezły okaz. Była to szyszka wielkiej sosny Sugar Pine. Sosna ta dorasta do wysokości 60-70m i jest przepięknym, majestatycznym drzewem. Jej szyszki osiągają imponujące rozmiary- do 50 cm długości.
W tym USA wszystko jest wielkie!
z lasu sekwojowego udaliśmy się w stronę Yosemite Village, by zatrzymać się na parkingu, tuż za tunelem i popatrzeć na legendarny Tunel View. Widać stąd jak na dłoni całą panoramę doliny Yosemite.
Widok był, zdjęcia trudne do zrobienia, bo był bardzo duży kontrast między oświetlonymi szczytami a tonącą już głębokim cieniu, zalesioną doliną. Ale i tak zapierał dech w piersiach. 

Niestety spotkała nas tu niemiła niespodzianka, stacja benzynowa blisko wyjazdu z parku była nieczynna, do następnej było 30 mil a Sebastian miał zapas na 36 mil. Było trochę nerwowo, na szczęście droga wiodła z góry i daliśmy radę z zapasem jakiegoś pół galona. Około 21.30 dotarliśmy do Turlock na nocleg. Tam też ekipa zrezygnowała z jutrzejszego powrotu do Yosemite, na rzecz dłuższego snu i szybszego dotarcia nad ocean na wysokości Monterey

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz