czwartek, 5 lipca 2012

Bryce Canyon! - dzień dziewiąty, wtorek

Nasza 19-sta rocznica ślubu!
Dzień zaczął sie bardzo wcześnie, bo o 4 rano. Chcieliśmy bardzo wybrać się wieczorem na full moon hike, więc niestety koło 6 rano musielismy sie ustawic w kolejce przed Visitor Center w parku Bryce Canyon. Do przejechania mieliśmy 65mil. Wybrali sie z nami Lidzia, Madzia i Sebastian oraz my z Ulą. Reszta smacznie spała.
Dzięki tej wczesnej eskapadzie widzieliśmy zachód olbrzymiego (1 dzien do pełni) Księżyca w towarzystwie jasno świecących Saturna i Marsa. Przepiękny widok, zwłaszcza, że byliśmy na wysokosci ponad 2000 m n.p.m. i niebo było czyste i przejrzyste. Po drugiej stronie zaczynalo świtac, cudny poranek.
Pod biurem parku bylo juz 43 osoby, ustawilismy sie w kolejce i poczekalismy w niej do 8 rano... niestety na zejscie do kanionu zabraklo dla nas wejsciówek, bo kolesie przed nami wzieli ich 13 dla rzekomego stada dzieci!!!! Miałam ochotę ich skopać. Na otarcie łez dostalismy wejściówki na krawędź, co okazało sie ostatecznie lepszą opcją, ale o tym później.
Zjedliśmy śniadanko, we wcześniej upatrzonym barze, było pycha. Wrócillismy tam na obiadokolację :)
Ruszyliśmy na  objazd wszystkich punktów widokowych. Uporaliśmy się z  tym do 14.30. Co Wam tu będę opowiadać, sami popatrzcie:








Spędziliśmy tam cały dzień. Po krótkiej drzemce, koło 16 zeszliśmy na dno kanionu. Niestety zaczęło grzmieć i błyskać więc musieliśmy się ewakuować. Deszcz przestał padać około 20, w sam raz na full moon hike. Niestety do Parku nawiało masę dymu, w Utah płoną lasy, i obserwacja wschodzącego księżyca nie była możliwa. Później pojawił się caly pomarańczowy. oobserwowaliśmy go przez lornetkę- było boski! I tu drobna satysfakcja. Ci co nam buchnęli bilety nie weszli do canyonu, bo było za ciemno :D.
Zakończyliśmy dzien około 12 w nocy i padliśmy na twarze absolutnie wykończeni lecz zadowoleni. Wrażenia z Bryce Canyon wspaniałe! Polecam.
Rano o 11 ruszamy do St George w pobliże Zion NP.

1 komentarz: