poniedziałek, 16 lipca 2012

VIVA LAS VEGAS!!!!

ale się działo!!!
wstaliśmy raniuteńko i ruszyliśmy do jaskini hazardu, sin city, Las Vegas. Ale jak ruszyliśmy? Legendarną 66 Route!
Droga- skansen. Mijane z rzadka po drodze miejscowości trochę straszą i trącą myszką. Głównie gorąca pustynia. W pewnym momencie nasz pokładowy termometr pokazał 117F. Koszmar!
Z resztą sami zobaczcie







po przysmażeniu się w tym ukropie solidarnie zdecydowaliśmy, że odpuszczamy Dolinę Śmierci i zostajemy na dodatkową noc w Las Vegas.
pomysł był przedni! Niesamowite miasto, niesamowita atmosfera nie kończącej się imprezy no i shopping :)
więcej nie napiszę, bo to co zdarzyło się w LV zostaje w LV.
Dodam tylko, że spaliśmy w wypasionym Hard Rock Hotel





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz